W moim ostatnim poście pojawiły się nicki osób między którymi toczyła się walka o 5 głównych nagród, teraz przyszedł czas na kategorię komentarz.
Wszystkie komentarze czytałam kilkakrotnie zanim zdecydowałam kto wygra, zajęło to na prawdę sporo czasu :) A oto nazwy użytkowników których wybrałam do końcowej oceny, mogły wygrać jedynie trzy osoby jednak pozostałym sześciu uczestnikom również gratuluję oraz zachęcam wszystkich do udziału w kolejnych konkursach! :)
- Dogfrisbeefun
- leeenky
- remi2226
- Wiktoria Dmytruk
- Małgorzata Lesińska
- MegaMelanie000
- Kamila R
- Daria00012
- Klaudia Goldi
Komentarze które zostały nagrodzone:
- leeenky
Ciężko w pięciuset znakach zawrzeć wszystko, co można powiedzieć o swoim jedynym, psim przyjacielu. Sara trafiła do nas przypadkiem. Zabrałam ją z działki, na której została zostawiona przez swoich poprzednich właścicieli. W ten sposób zostałam jej czwartą właścicielką. Dlaczego czwartą? Bo dla wszystkich była psem problematycznym, wszyscy chcieli jej się pozbyć, bo wyrządzała duże szkody w domach. A jaka jest Sara naprawdę? Tylko mi udało się tego doświadczyć :)Z tej złej, nieposłusznej, nieusłuchanej psiny stała się przytulanką, która potrzebowała stabilizacji, poczucia bezpieczeństwa i miłości. Pokonując jej problemy, które jak okazuje się wynikały ze strachu, w którym ciągle żyła stałyśmy się nierozłącznymi przyjaciółkami na dobre i na złe. Dziś połowa problemów jest już za nami i nie wyobrażamy sobie bez siebie życia. Niestety, jakiś czas temu musiałam iść na studia i opuścić rodzinne miasto...Warunki i wynajmowany pokój nie pozwoliły nam zamieszkać razem. Jestem pewna, że dzięki opiece rodziców w moim rodzinnym domu Sara jest szczęśliwą sunią mimo, że niesamowicie za sobą tęsknimy. Odliczamy dni kiedy skończę studia (zaczynam ostatni rok) i zamieszkamy znów razem :) Tylko miłośnik psów potrafi zrozumieć jak to jest być rozdzielonym z jedynym przyjacielem nie mogąc porozmawiać z nim nawet przez telefon... Sara jest niesamowitą sunią... jest całkowicie oddana, coraz bardziej posłuszna i grzeczna. Chociaż wciąż zdarzają jej się "wpadki" to w miarę możliwości pracujemy nad sobą razem. Uczymy się sztuczek, które Sara łapie w mig, bawimy się w przeciąganie, szczekamy, oj dużo szczekamy i chodzimy na wspólne spacery... :)) A jakbym miała określić jednym zdaniem jaka jest Sara i jaki jest jej charakter? Powiedziałabym, że jest jak ja. Łakomczuch, leniuszek i śpioch kochający swoją rodzinę całym sercem! Kiedyś napisałam nawet o Sarze wierszyk z przymrużeniem oka ;) Sama psinka w domu została i cóż miała począć? Płakała...
wtem zerwała się wichura, chmury deszcz i wiatr hula,
przestraszyła się Sarenka, biega szuka gdzieś schronienia, a tu trzęsie się aż ziemia
Boi się bardzo nasza psina, za oknem wiatr drzewa wygina...
Po tym zewnętrznym wiatru rajdzie, pod kołdrą - mam nadzieję - nikt mnie nie znajdzie
Zamknęła oczy i śniła, a w snach o dalekich krainach marzyła, że na łące jest zielonej, świeżą trawą uiszczonej,
dookoła motyle i muszki a Sara wśród nich rozpędza swe nóżki,
Do góry podskoczyła, ale motyla nie chwyciła.
Tak zleciał zły czas naszej Sarze, bo świst drzwi usłyszała, na nogi równe się zerwała a tam pani w drzwiach stoi...
Narzeka na deszcz i dziwne miny stroi, gdy ją tylko Sara zobaczyła, wesolutko podskoczyła, polizała, ogonem pomachała
i ze szczęścia oniemiała. Cały dzień już był wspaniały, bo Sara z Panią baardzo się kochały. ;))
- Kamila R
Chciałam wybrać opcję film, ale jako, że nie wiem jak się za to zabrać - wybieram komentarz. :)
Od zawsze marzyłam o domku z ogródkiem, dwójce dzieci i psie. Dzieci mieć nie mogę, więc w moich marzeniach był pies. Przez długi czas był tylko marzeniem, ponieważ zawsze plany kupna/adopcji były przekładane. Aż pewnego ciepłego, lipcowego popołudnia... Przeglądałam leniwie różne oferty w internecie. Szukałam szafy do salonu, a tak wyszło, że znalazłam JĄ. A konkretnie ogłoszenie, z którego treści wynikało, że do adopcji jest 8 tygodniowy szczeniak rasy, o której marzyłam od dziecka. Nie zastanawiając się ani chwili, zadzwoniłam tam. Porozmawiałam z właścicielem, później z członkami rodziny i decyzja zapadła. Następnego dnia wstałam o 4 rano, aby wybrać się w dwugodzinną podróż po moje szczęście.Nie było się bez zagubienia drogi, pomylenia wsi i innych przeszkód, ale przetrwaliśmy i dotarliśmy na miejsce. Po wejściu na działkę właściciela, przywitały nas trzy małe pieski, dwa czarne i jeden biszkoptowy. Ten ostatni był zdecydowanie najbardziej rozbrykanym psem z towarzystwa, tym mnie urzekł. Zapadła decyzja, że bierzemy biszkopta. Ten biszkopt, to przesłodka suczka labradora(pet), która tego dnia odmieniła moje życie.Pierwszego dnia w nowym domu zachowywała się, jakby żyła tam od urodzenia. Skakała, biegała i obgryzala wszystko, co się da. Nawet wizyta u weterynarza bardzo ją bawiła. :)
Gryzienie i skakanie zostało jej do teraz, ale przebaczam jej wszystko, od zjedzenia moich nowych butów, po zbicie 100 letniego, pamiątkowego wazonu. Mimo swojej małej głupawki, jest również bardzo mądrym psem. W 10 minut nauczyła się podawać łapę, a po kolejnych 5 leżeć.Na pierwszym dłuższym spacerku spróbowaliśmy aportu, Sisi zrozumiała za pierwszym razem. Teraz nie ma dnia bez tej zabawy. :)
Ciągle uczymy się nowych komend i myślę, że idzie nam coraz lepiej.
Będąc w mieście na zakupach, nie mogę ominąć sklepu zoologicznego i nie kupić jej choć jednej, małej kosteczki. Po prostu muszę to zrobić! Odmawiam sobie zakupu nowej bluzki, kiedy widzę jakąś świetną rzecz dla niej. Oczywiście prawie każda rzecz wydaje się świetna i baaardzo potrzebna. Doszło do tego, że musiałam kupić wieelki koszyk na te wszystkie rzeczy. :) Ostatnim prezentem jest kula smakula, której działania nikt mojej małej rozrabiarze pokazywać nie musiał. Od razu załapała o co chodzi i teraz jest to jej ulubiona zabawka, o którą codziennie sama prosi. Myślę, że następnym prezentem będzie kong, który będzie dobrym pomocnikiem przy zostawaniu samotnie w domu, czego moja Księżniczka nie znosi.Kocham ją bardzo, przez te ponad 2 miesiące moje życie bardzo się zmieniło i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Dla Sisi jestem w stanie poświęcić wszystko, jest dla mnie dzieckiem i przyjacielem w jednym, jest po prostu najważniejsza i wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że pies może być dla kogoś tak ważny.
- Daria00012
Cześć. Jestem Sapi i mam 2 latka. Mieszkam w ciepłym mieszkanku i mam kochających właścicieli którzy się mną zajmują. Ale do niedawna moje życie nie było takie wspaniałe. Pamiętam to, jakby działo się to wczoraj...
"19 stycznia 2013r.
Dzień jak co dzień. Smutna, schroniskowa rzeczywistość. O! Znowu idą jacyś ludzie. Może oni mnie zabiorą! Zwrócę na siebie uwagę!
- Zabierzcie mnie stąd! Błagam! Oni mnie tu gryzą! - szczekałem stojąc na budzie. Nie rozumieli mnie. A wtedy... Nareszcie! Podeszli zaczęli mnie wołać! Radości towarzyszył strach, jednak podszedłem dość blisko. Mój wróg mi przeszkadzał. Cały czas się przepychał. Aż wreszcie sobie poszli. To pewnie przez niego. I nie wrócą...
Leżałem smutny w budzie i usłyszałem szczekanie. To zwiastowało nadejście kolejnych człowieków. Wyszedłem z domku. To byli ci sami! Cieszyłem się, ale towarzyszył mi niepokój. Szedł z nimi jeszcze pracownik schroniska. W ręku miał ten dziwny przedmiot, przez który nie mogę uciec (smycz). Wszedł do naszego boksu. Klęknął. Bałem się i uciekałem. Mój współlokator przepychał się i przymilał do niego.
"Pewnie to jego wybrali, a nie mnie" - myślałem.
A jednak pan nie przypiął go. Zapędził mnie w róg. Próbowałem uciekać, nie dało się. Zapiął mi tą rzecz i wstał. Wyszedł ze mną z boksu. Podał tą linkę (ludzie nazywają ją smyczą) jakiejś dziewczynce. Razem poszliśmy na spacer...
Później tylko wypełnili dokumenty i przygarnęli mnie. Nareszcie miałem panów! Po przyjściu do nowego domku od razu obejrzałem całe mieszkanko! Bardzo mi się spodobało. Kiedy oni tylko nie patrzyli, nasiusiałem im na murek w mieszkaniu. Nawet nie krzyczeli, chyba wiedzieli że zrobiłem to, aby zaznaczyć teren.
U nich jest dużo lepiej. Nikt mnie nie bije - nie to co w poprzednim mieszkaniu. Moja pani uczy mnie dużo sztuczek. Umiem: "siad" , "waruj" , "czołgaj się" , "na bok" , "turlaj się" , 3 różne "hop" , "poproś" , "daj łapę" , "żółwik, beczka i piąteczka" , "nosek" I to chyba na tyle. Ale wiem, że moja pani chce mnie jeszcze szkolić, żebym był grzeczniejszy. Właśnie dlatego przydałyby nam się te smaczki. Ślinka mi cieknie na ich widok. Na ogól nic nie robię, tylko czasami szczekam na inne psy i na kaczki w parku. Nauczyła mnie też żebym nie ciągał na smyczy. Już mi się to udaje, czasem pociągnę, ale na co dzień już chodzę na luźnej smyczy. Daria jest ze mnie dumna. Bardzo często mnie chwali i daje smakołyki. I jak tu się im oprzeć?!Uwielbiam też zabawki! Miałem już chyba ze 20, ale wszystkie porozrywałem. Nadal mam tą, co moja pani zrobiła. I chyba nawet nagrała filmik na swoim kanale. Chodzi mi o tą sznurkową. Sprawuje się świetnie, bo ja uwielbiam się z kimś przeciągać. Od niedawna mam też piłeczkę. Jest po prostu super! Skaczę przy niej prawie na wysokość głowy Darii. Ona się wtedy śmieje. Ja też się cieszę, bo gdy moja pani jest szczęśliwa - śmieje się cały świat! A przynajmniej mój.
Kocham też leżeć na pleckach.Pani mnie wtedy głaszcze, mizia po brzuszku i pyszczku. Wywijam się na wszystkie strony, wiercę się na podłodze. Ale jest mi dobrze. Czasem ją popodgryzam, ale ona wie że to zabawa. Mam nadzieję że się Tobie Magdo spodobałem i że uraczysz mnie smaczkami. No chyba że filmik bardziej ci się spodoba!